Krótka historia lampek choinkowych

2019-12-06
Krótka historia lampek choinkowych

Światła i światełka są jednym z głównych tradycyjnych bożonarodzeniowych ozdób już od ładnych kilkuset lat. Ale czy zastanawialiście się kiedyś, co tak naprawdę spowodowało, że co roku wieszacie na swoim drzewku łańcuch lampek choinkowych?

Wszystko zaczęło się od średniowiecznego pogańskiego święta Yule, które było celebracją zimowego przesilenia. Najwcześniej zarejestrowaną datą, która pamięta świąteczne światełka jest 1184 rok, w którym opisano odganianie złych duchów na zimę za pomocą ognia.

Nieco później chrześcijaństwo podpatrzyło u pogan te rozświetlone rytuały i ochoczo przeszczepiło je na swój grunt, z czasem przenosząc blask ognia na bożonarodzeniowe drzewka. Pierwsze zarejestrowane wzmianki na temat praktyki oświetlania drzew świecami pochodzą z 1660 roku i powstały w Niemczech.

Później, w 1832 r., profesor z Harvardu Charles Follen zaczął czerpać z europejskich tradycji i dekorował swoje drzewko świecami, co uważa się za zapoczątkowanie tradycji rozświetlania choinki na święta w Stanach Zjednoczonych. Mniej więcej w tym samym czasie jeden z brytyjskich dzienników opublikował wizerunek ówczesnej królowej Wiktorii i jej męża, księcia Alberta, którzy wraz z bliskimi zbierają się wokół bogato oświetlonej choinki. To wystarczyło, by zapoczątkować to prawdziwy światełkowy szał u Brytyjczyków.

W 1879 r. Tomasz Edison zakończył pracę nad pierwszymi na świecie trwałymi żarówkami węglowymi, których już tego samego roku użył do oświetlenia swojego laboratorium w Menlo Park w New Jersey w sylwestrową noc . Ale nie tylko o radosnego ducha świąt tu chodziło – niezwykłe pokazy świetlne Edisona otworzyły mu drzwi do komercyjnego oświetlania na święta prawie całego Manhattanu, a tradycja ta pozostała żywa po dziś dzień.

Edison nie tylko był wynalazcą światła – nieumyślnie odegrał również ważną rolę w zdefiniowaniu nowoczesnej, elektrycznie oświetlonej choinki, chociaż właściwe zasługi przypisuje się komuś innemu. W 1882 roku ówczesny wiceprezes spółki energetycznej Electric Light Company, Edward H. Johnson, jako pierwszy postanowił zawiesić wymyślone przez Edisona światła na swojej choince. Wydarzenie to zostało w dużej mierze zignorowane przez prasę, ale chociaż jakaś wzmianka pojawiła się w jednym z małych dzienników miasta Detroit i dzięki temu wydarzenie trafiło na języki, po czym rozniosło się poza obszar miasta. W ten sposób Johnson zdobył tytuł ojca elektrycznie rozświetlonej choinki świątecznej.

Dziesięć lat później prezydent Stanów Zjednoczonych Grover Cleveland poprosił osoby odpowiedzialne za ozdabianie Białego Domu na święta o wyszukany świąteczny pokaz świateł. Bardzo chciał zachwycić nim swoje trzy młode córki. Podobnie jak w przypadku ilustracji królowej Wiktorii, która pół wieku wcześniej zrobiła furorę w Wielkiej Brytanii, fotografia zrobiona podczas prezydenckiego pokazu pomogła rozpowszechnić praktykę oświetlania iglaków w okresie Bożego Narodzenia.

Zagrożenie pożarowe 10/10: choinka + świeczki w 1900 roku. Źródło: loc.gov


Był to ważny moment w historii choinek świątecznych, zwłaszcza w USA, ponieważ światła elektryczne w tych czasach nadal nie cieszyły się tam zaufaniem społeczeństwa (pomimo faktu, że choinki oświetlone tradycyjnymi świecami stwarzały znacznie większe zagrożenie pożarowe).

Ponad dwie dekady po tym, jak pierwsze świąteczne światła Edisona rozświetliły Biały Dom, firma wynalazcy rozpoczęła sprzedaż zestawów dekoracyjnych i miniaturowych żarówek, które wkrótce rozjaśniły choinki w całym kraju.

Jedynym problemem związanym z pierwszymi bożonarodzeniowymi zestawami oświetleniowymi Edisona była i cena i fakt, że nie wszyscy mieli w domu prąd. W przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze, wynajem zestawu oświetleniowego na czas świąt kosztował wówczas równowartość niemal 1000 złotych. A, jako że ta dziedzina przemysłu wciąż raczkowała, ich jakość i trwałość pozostawała raczej niespodzianką, co dla niektórych mogło być wystarczającym czynnikiem odstraszającym.

Jednak wtedy gdy przemysł oświetleniowy wystartował na dobre, nadszedł czas, by Stany Zjednoczone zrobiły, to z wieloma innymi europejskimi wynalazkami: wprowadziły innowacje.

W ciągu następnych dwóch dekad sznury z żarówkami stały się mocniejsze, trwalsze i – co najważniejsze w tamtym czasie – znacznie tańsze. W 1919 r. Firma General Electric wprowadziła pierwszą dużą innowację, debiutując żarówkami w kształcie płomienia i na kilka lat zupełnie wycofała klasyczny, pękaty model.

Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy na rynku pojawiły się żarówki w kształcie płomienia, w całych Stanach wystartowały pierwsze plenerowe pokazy świateł bożonarodzeniowych.

W 1946 roku firma NOMA z Wielkiej Brytanii zachwyciła Stany Zjednoczone i resztę świata czymś, co nazywano "światłem bąbelkowym". Ciekawostką jest to, że patent na oświetlenie tego typu pochodził z właśnie z USA. Cały myk z bąbelkowymi lampkami polegał na tym, że w obudowie z tworzywa sztucznego chlorek metylenu podgrzewany jest do niskiej temperatury wrzenia, ale na tyle wysokiej, żeby w środku żarówki powstały swoiste bąbelki. Nie musimy chyba dodawać, że cała Ameryka zwariowała na ich punkcie?

Lampki bąbelkowe. Źródło:retrochristmasonline.com



Lata 50-te okazały się niezłym testem dla miłości ludzi do lampek choinkowych. Wszystko za sprawą aluminiowych drzewek świątecznych, których pojawienie się w sklepach zrobiło prawdziwą furorę wśród wszystkich miłośników świąt – głównie z racji tego, że te nowoczesne choinki były ognioodporne i wieczne, a na dodatek można było przebierać wśród różnych, niekoniecznie wiernych naturze kolorów.

Ale wróćmy do zagrożenia, jakie pojawienie się aluminiowych choinek stworzyło dla lampek choinkowych. Dlaczego pojawił się między nimi zgrzyt? Ponieważ aluminium jest przewodnikiem prądu, co oznacza, że można na umieścić na nich żadnych światełek. Zamiast więc zawieszać lampki na samej choince, ludzie układali je pod drzewkiem, albo całkowicie z nich rezygnowali. 


Aluminiunowe cudo, które zachwyciło cały świat na ponad dekadę. Hmmm….


Na nieszczęście dla firm oświetleniowych popularność aluminiowej choinki trwała ponad 10 lat, ale mimo to dzielni producenci nie złożyli broni i poczekali, aż ta moda przeminie, a wszyscy znowu przypomną sobie o starych dobrych żarówkach na bożonarodzeniowym drzewku.

Niestety nie wszystkim udało się przetrwać ten czas – wspomniana już NOMA, która była największym światowym producentem świątecznego oświetlenia, przegrała z kryzysem w branży i w połowie lat 60. ogłosiła upadłość. Zanim jednak zniknęła z rynku, zrobiła na nim niemałą rewolucję. Pewnego dnia Albertt Sadacca, nastolatek, do którego rodziny należała firma, użył zwykłych żarówek, którymi handlowała i zamienił je w kolorowe światełka. Zapoczątkowało to produkcję nowego rodzaju lampek świątecznych, które były zdecydowanie tańsze i łatwiejsze w wykonaniu.

W latach 70. I 80. kolejne rodzaje lampek świątecznych zaczęły wyskakiwać na całym świecie jak grzyby po deszczu – coraz bardziej różnorodne i coraz tańsze. Świat bardzo szybko oszalał na ich punkcie i na stałe wpisały się do bożonarodzeniowych tradycji w prawie każdym kraju.


Znane i kochane: diody LED


W połowie lat 70. wynaleziono diodę LED, która czekała niemal 20 lat na swój debiut na scenie świątecznego oświetlenia i rozpoczęła na niej niemałą rewolucję. Lampki choinkowe LED działają o wiele dłużej niż te tradycyjne (nawet 100 000 godzin) i zużywają nawet 95% mniej energii elektrycznej, więc różnica jest poważna. Ponadto nie się nagrzewają, a więc są przyjazne środowisku. I jeszcze jedna ważna rzecz – wraz z lampkami choinkowymi LED pojawiła się możliwość dowolnego programowania migania świateł, co w przypadku tradycyjnych żarówek nigdy nie było możliwe. I takie je pokochaliśmy! <3

Historia oświetlenia świątecznego jest długa oraz kręta i nikt nie wie, co będzie dalej, ale jedno jest pewne – jego przyszłość będzie jasna.

Pokaż więcej wpisów z Grudzień 2019
Zaufane Opinie IdoSell
4.93 / 5.00 71 opinii
Zaufane Opinie IdoSell
2024-02-01
Cała transakcja przebiegła bezproblemowo, towar zgodny z opisem. Polecam
2023-12-21
Lampki super. Kupuję od kilku lat. Ale informacje o innym rodzaju złącz na ostatnim miejscu w opisie ?? Kosztowało mnie to extra wyrzucone w błoto 17 zł. Realizacja dodatkowego zamówienia ok, ale niesmak zostaje. Ja (również jako przedsiębiorca) wziąłbym koszty na siebie.
pixel